Najważniejsze pytanie – po co to robię?

„Moim zdaniem bycie filantropem nie oznacza, że ktoś jest bogaty i ma dużo pieniędzy do rozdania. Dla mnie to chęć osobistego zaangażowania w sprawy społeczne. I każdy może to zrobić, bogaty czy biedny. Można poświęcić czas lub pieniądze, lub jedno i drugie.” – usłyszałam podczas panelu „Siła filantropii – czyli jak skutecznie wykorzystać prywatne zasoby dla dobra społecznego”

Filantropia w Polsce często kojarzy się z elitarnością i bogactwem. Dodatkowo mówienie o niej odbierane jest jako chwalenie się i wiąże z obawą, że zaraz ktoś będzie chciał wyciągnąć od nas pieniądze. Niektórzy może czują się zawstydzeni, bo się nie angażują i to jest powód, dla którego nie chcą rozmawiać. A być może boją się, że nagle otrzymają wiele próśb o pomoc, nie tylko od potrzebujących ale także od znajomych, nagle bliższych.

Mimo iż mówienie o filantropii może czasem wiązać się z pewnego rodzaju dyskomfortem, to trzeba o niej mówić, bo jak inaczej uczynić ją bardziej powszechną?

Jak to robić? Nie mówić o sobie, ale o tym co się robi. Pokazywać działania, prawdziwe przykłady, co wyszło, ale i co wyszło mniej – na błędach uczymy się więcej niż na sukcesach, w działalności filantropijnej także. Autentyczność, działanie w dobrej wierze, prawdziwa chęć zmiany świata – lub życia jednej osoby – to się obroni. Ale nie obroni się przykrywanie filantropią złej reputacji, wątpliwego sposobu zarabiania pieniędzy, agresywnej optymalizacji podatkowej.

Po co to robię? – to jedno z najważniejszych pytań, które każdy, kto chce prowadzić sensowną działalność filantropijną, powinien sobie zadać.

Dziękuję za tę rozmowę – Robert Manz, Anna Mioduska i Krzysztof Ogorzałek – mądrą, bezpośrednią, tak jak jest. To była ogromna przyjemność!

 

Spotkanie zorganizowane przez FilantropeaFundacja CRIDO.