Młodzi filantropi chcą więcej efektów, wskaźników, wpływu

Młode pokolenie filantropów podejmuje bardziej przemyślane decyzje, jest bardziej dociekliwe, chce wiedzieć, jak wydawane są jego pieniądze i chce mieć wpływ. Czy rzeczywiście next gen widzi więcej, czy może paradoksalnie to w jaki sposób patrzy, wynika z faktu, że czuje się ograniczone przez majątek wypracowany przez rodziców?

Młodzi filantropi rzeczywiście pomagają inaczej. Nie przekażą darowizny, bo ktoś ich o to poprosił. Są bardziej sceptyczni. Chcą wiedzieć, na co pieniądze zostaną wykorzystane i co z tego wyniknie, jak będą zarządzane i przez ile rąk przejdą, zanim zostaną przekazane na ten konkretny cel. Będą więc dokładnie przyglądać się projektom i nie uwierzą na słowo. Potrzebują wskaźników, rezultatów i przekonania, że to co robią ma sens.

To inne podejście do filantropii przypisuje się znacznie większym, niż ich rówieśnicy, możliwościom – rozwoju swoich pasji, podróżowania po świecie, nauki na zagranicznych uczelniach – a przez to innemu oglądowi problemów i potrzeb społecznych. Jednocześnie wrodzeni w majątek, odczuwają mniejsze ograniczenia w wykorzystaniu z pieniędzy, których nie musieli zarobić. W dużej mierze potwierdza to raport „Filantropia w Polsce. Jak angażują się przedsiębiorcy i ich rodziny” Fundacji EFCPolskiej Rady Biznesu.

Ostatnio jednak przeczytałam wypowiedź Edward Sonshine, kanadyjskiego przedsiębiorcy i filantropa, która dała mi do myślenia. Twierdzi, że najwięksi filantropii to przedsiębiorcy, którzy sami zgromadzili swój majątek. Mają oni bowiem przekonanie, że pieniądze które przekazują na różne cele społeczne, mogą ponownie zarobić a ci, którzy je odziedziczyli, nie mają takiej swobody, bo żyją w przekonaniu, że kiedyś się one skończą.

Uważa, że następne pokolenia zamożnych rodzin mogą być mniej skłonne do filantropii, gdyż postrzegają swój majątek jako zasób ograniczony. Brakuje im pewności siebie lub motywacji do jego generowania i dlatego czują, że tego co przekażą, nie da się w prosty sposób odtworzyć. Zatem część z nich może nie dać się przekonać do przekazywania większych darowizn lub też będą wymagać większej uwagi i wsparcia. Jest w tym jakaś logika.

Niezależnie jednak jak bardzo prawdziwe jest to stwierdzenie i w jakiej mierze dotyczy polskich filantropów, młode pokolenie rzeczywiście chce widzieć efekty. Oczekuje od partnerów społecznych pokazywania wpływu, jaki będą miały finansowane przez nie przedsięwzięcia a nade wszystko, jak zmieni to życie konkretnych ludzi.

Filantropia nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Dla filantropów.